Ruch Rodzin Nazaretańskich - Archidiecezja Katowicka

"Jeśli będziesz naśladował Maryję, jeśli będziesz stawał się coraz bardziej do Niej podobny, wówczas Jezus będzie mógł na miarę twojego oddania ukochać cię taką miłością, jaką Ją ukochał"
ks. T. Dajczer "Rozważania o wierze"

U PROGU DNIA - WYBORY SZLACHETNYCH SERC

U PROGU DNIA” w Radiu Katowice Środa – 9.10.19 r., g.6.15 – ks. Stefan Czermiński (Środa 27 tyg. zwykłego)

WYBORY SZLACHETNYCH SERC

Szczęść Boże – wszystkim słuchaczom!

Niedawno, jadąc w pociągu, miałem okazję przeżyć dość ożywioną dyskusję. Wyszliśmy od tematu bliskich już wyborów, ale tematyka szybko się zmieniła i zaprowadziła nas w kierunku różnych religii. Po niedługiej chwili obaj moi rozmówcy, niby jeszcze młodzi, ale już żonaci i posiadający dzieci, zadeklarowali, że są niewierzący. Zaraz też, jak wystrzał, padło z ich strony zdanie: „Wszystkie religie są równe!”. Natychmiast zaprotestowałem, i jako argument podałem stosunek religii do swoich wrogów. Niektóre religie nakazują swych wrogów bezwzględnie likwidować, czasem nawet w sposób przerażająco okrutny. Istnieje jednak religia, która nakazuje wrogom nie tylko zawsze przebaczać, ale nawet swoich wrogów miłować. Dyskutanci domyślili się, że chodzi o chrześcijaństwo. Zamilkli na chwilę, bo co powiedzieć wobec tak zasadniczej różnicy...

Gdy jednak nawiązałem do Chrystusa, chcąc przypomnieć Jego mękę i słynne westchnienie: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią!”, już nie zdołałem się przebić przez całą lawinę bardzo emocjonalnych pretensji do chrześcijaństwa, zakończonych stwierdzeniem, jakby wręcz wyjętym z encyklopedii radzieckiej: Przecież Jezus nie jest postacią historyczną!! Wśród wszystkich leksykonów na świecie tylko ona jedna podważała historyczność Jezusa. Skąd jednak ten problem u dzisiejszych, młodych ludzi, spotkanych przypadkiem w pociągu? Zastanawiałem się potem, jak wielki jest w naszym kraju procent tych, którzy tak niewiele wiedzą o swojej wierze? I jak ta niewiedza może rzutować na losy naszej Ojczyzny...? Na nasze wybory...?

Właśnie w dzisiejszej Ewangelii Pan Jezus poszerza wiedzę swoich uczniów, przekazując im niezwykle ważną informację o Bogu, a mianowicie, że nie jest On kimś dalekim i nieuchwytnym, ale kimś bardzo bliskim i kochającym, do kogo trzeba się zwracać serdecznym słowem: „Ojcze!” „Tatusiu!” Można Go także z ufnością prosić o wszystko: od miłości wzajemnej i wiary, po codzienną kromkę chleba, bo Bóg, Nasz Ojciec, nie odmówi nam niczego, co nam nie zaszkodzi. Ale najbardziej trzeba prosić o przebaczenie wciąż powtarzających się naszych grzechów, obiecując jednocześnie, iż samemu także się wszystko innym przebaczy. Skoro On nam zawsze przebacza, to po prostu nie wypada inaczej!

Kiedy tak dumałem o skarbie naszej wiary, pojawiła się w mojej wyobraźni postać Jana Kobuszewskiego, którego przedwczoraj żegnaliśmy na cmentarzu. Postać – jak ktoś to dowcipnie określił – „pociągłego wzrostu, o wysokiej twarzy”. Mimo, że jego zawodem było rozśmieszanie ludzi, to dla mnie jego osoba kojarzyła się jeszcze bardziej z czymś innym: z dobrocią i szlachetnością serca! Jan Kobuszewski, dzięki swojemu genialnemu dowcipowi, po prostu nią promieniował, i to w sposób lekki, nienarzucający. Pochylając się nad jego życiorysem, wiele zrozumiałem...

Jasiu Kobuszewski liczył 5 lat, gdy wybuchła II wojna światowa.* Miał dwie starsze siostry. Mama, z powodu choroby nerek i ciąży zagrażającej życiu, namawiana była przez lekarzy do jej przerwania, ale zdecydowanie odmówiła. Uff, jak dobrze! To mama uczyła go pacierza, ale także zawierzania się Bogu. Z ojcem w czasie okupacji chodził na długie spacery, które często kończyły się w kościele, zwłaszcza na wiosnę – gdy mogli wziąć udział w nabożeństwie majowym lub czerwcowym. Wieczorem klękali całą rodziną do różańca, aby dziękować za to, że przeżyli kolejny wojenny dzień. Szczególnie dziękowali za to, że Bóg ochronił jego nastoletnie siostry od jakichś niebezpiecznych przygód, o których wtedy słyszało się niemalże co chwilę. Wojna jest nie tylko epidemią śmierci, ale także gwałtów i rozpusty.

Jasiu był ministrantem. Myślał o zostaniu księdzem, ale, jak mówił: u niego stało się odwrotnie niż u Karola Wojtyły. Ten będąc aktorem został księdzem, a u Janka – myśl o kapłaństwie przemieniła się w marzenie o scenie. Przyjaźnił się z księdzem Jerzym Popiełuszką. Doznał wtedy wielkiej łaski, ponieważ – tuż przed jego zaginięciem i śmiercią – bohaterski kapłan go pobłogosławił! Nie da się takich chwil zapomnieć...

Kobuszewski musiał chyba, podobnie jak Apostołowie, prosić Jezusa: „Naucz mnie modlić się!”, bo kiedyś przyszła mu do głowy modlitwa, którą sobie zapisał i którą lubił odmawiać: „Jezu Chryste, Boże Żywy; Baranku bardzo cierpliwy; w Ręce Święte, w Ręce Twoje, oddaję wszystko, co moje!”

Choć w młodości przeżył kryzys wiary (27 lat nie przystępował do spowiedzi), to ostatecznie wybrał Boga i pozostał Mu już wierny do końca życia. Podobnie jak i swojej żonie. Łaska nawrócenia przyszła w godzinie ciemności, gdy zmagał się (z powodzeniem) z chorobą nowotworową. W jednym z wywiadów aktor wyznał publicznie: „W najtrudniejszych dla mnie chwilach pomagała mi wiara w Chrystusa, który był człowiekiem, i wiara w Matkę Najświętszą, która też była człowiekiem.”

Wracając do bliskich już wyborów parlamentarnych: Czy uda się nam wybrać najszlachetniejsze serca? Czy nie o to chodzi nam wszystkim? A przecież są jeszcze ważniejsze wybory, przed którymi stoi każdy z nas, i to codziennie! To wybór drogi Bożej; to wybór Chrystusa! Żadne inne wybory nie rzutują tak mocno i tak pozytywnie na życie nasze i życie całego narodu.

Panie Janie, pomódl się za Polskę i pomóż nam dokonywać zawsze właściwych wyborów! A w październiku pomóż nam wybrać się na Różaniec! Oczywiście – w intencji Ojczyzny!

Czego Wam i sobie życzy – ks. Stefan Czermiński.

---------------------------------------------------------------

* Wiadomości o Janie Kobuszewskim zaczerpnąłem z artykułu Barbary Gruszki-Zych zamieszczonym w Gościu Niedzielnym z 6.X.2019 r.


© Ruch Rodzin Nazaretańskich - Archidiecezja Katowicka


Our website is protected by DMC Firewall!