Ruch Rodzin Nazaretańskich - Archidiecezja Katowicka

"Po każdym upadku pamiętaj, że On czeka, że kiedy ty wracasz i przepraszasz Go, przynosisz Mu radość, bo pozwalasz Mu kochać siebie przez przebaczenie"
ks. T. Dajczer "Rozważania o wierze"

„U PROGU DNIA” - Czy Napoleon będzie w Niebie?

„U PROGU DNIA” w Radiu Katowice – Środa – 16. 01. 2019 r., g. 6.15 – ks. Stefan Czermiński
Środa 1 tygodnia Okresu Zwykłego (Rok 1, cykl C)

CZY NAPOLEON BĘDZIE W NIEBIE ?

Szczęść Boże – wszystkim!

Rokrocznie mam poczucie, że Okres Bożego Narodzenia przemija stanowczo za szybko. Na szczęście polska tradycja zachęca nas do śpiewania kolęd aż do 2 lutego, czyli do Święta Matki Boskiej Gromnicznej, i w ten sposób możemy nieco dłużej smakować ogromne bogactwo wątków tajemnicy Wcielenia Syna Bożego.

Spójrzmy na przykład na wątek pragnienia wejścia Boga w naszą codzienność. Świetnie ilustruje to dzisiejsza Ewangelia. Posłuchajmy:
„Po wyjściu z synagogi Jezus przyszedł z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja. Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce. Zaraz powiedzieli Mu o niej. On podszedł i podniósł ją, ująwszy za rękę, a gorączka ją opuściła. I usługiwała im.

Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło... całe miasto zebrało się u drzwi. Uzdrowił wielu chorych... i wiele złych duchów wyrzucił, lecz nie pozwalał złym duchom mówić, ponieważ Go znały.” (Mk 1,29 i nn.)

Dlaczego Pan Jezus zabraniał złym duchom się odzywać? Chodziło m.in. o to, aby demony nie ogłaszały Jego Boskości! Aby nie zdradzały tego, że Jezus jest Bogiem, Synem Przedwiecznego Boga Ojca...

Chrystus pragnął, aby między Nim a Apostołami, narodziły się najpierw całkiem zwykłe, ludzkie więzy prawdziwej przyjaźni. Albowiem odkrycie Boga w swym najbliższym przyjacielu mogło wydać owoce stokroć większe, niż gdyby sprawa była jasna już od początku. Zwłaszcza, że Jezus miał plan o wiele bardziej dalekosiężny... Chciał w ramach Tajemnicy Wcielenia zejść jeszcze niżej, niż można było sobie to wyobrazić. Chciał wcielić się w chleb, który moglibyśmy spożywać! ... i mocą którego dotarlibyśmy do Nieba!

Niedawno zachwyciła mnie wypowiedź osoby, u której nigdy nie spodziewałbym się takiego wyznania, ponieważ należy ona prawdopodobnie do grzeszników największego kalibru, i to w skali światowej. Chodzi o Napoleona Bonaparte. A jednak ten wielki egocentryk, nie liczący się z nikim i z niczym, szafujący bez skrupułów życiem tysięcy swoich żołnierzy, pod koniec swego życia, na wyspie świętej Heleny, miejscu swojego zesłania, wypowiedział niezwykłe słowa o Chrystusie:

„Boskość Chrystusa dociera do mnie dzięki skuteczności Eucharystii. Całe życie Chrystusa i cała Jego nauka są istnym cudem. To jedyny wzór. Z Nim wszystko wraca do ładu. Cała reszta – nauka, filozofia, ziemska władza i zamożność – to rzeczy drugorzędne. Pierwszorzędne to dusza i wiara! Oraz Ewangelia, która zawiera najczystszą moralność. W Dekalogu znajdujemy niezastąpione prawidła. W Chrystusie zaś – jedyny przykład Istoty bez najmniejszej skazy. Do Niego należą przeszłość, przyszłość i nieskończoność. On jest naszym Ojcem, naszym Bogiem i naszym Przyjacielem. Sedno chrześcijaństwa to Miłość mistyczna, którą Jezus objął całą ludzkość konając za nas na krzyżu.”

Adam Mickiewicz, który znał tę wypowiedź, przyrównał ją do poziomu wypowiedzi Ojców Kościoła!

Wszystko wskazuje na to, że Napoleon odchodził z tej ziemi pojednany z Bogiem. Najbardziej o jego nawróceniu i autentycznym zbliżeniu się do Boga świadczą dwa poniższe fakty. Z zapisków otaczającej go świty wynika, że po znalezieniu się na wyspie, Bonaparte zażądał sprowadzenia dwóch kapłanów, aby mógł uczestniczyć w codziennej Mszy, co natychmiast zrealizowano. Drugim argumentem przemawiającym za nawróceniem Napoleona były jego własne słowa, jakie wypowiedział tuż przed śmiercią: „Jak cudownie jest konać w miłości wiary katolickiej!”

Warto zacytować także anegdotę, wiele mówiącą o tym, co działo się w jego sercu u schyłku jego życia. Oto do osobistego lekarza, który rozwścieczył go swym ateizmem, sarknął kiedyś: „Pańska głupota, doktorze, sprzykrzyła mi się. Złe maniery mógłbym panu wybaczyć, lecz oschłości serca nie wybaczę nigdy. Precz!”

Czy główną słabością Polaków (a może i wielu innych narodów!) nie jest właśnie owa głupota – czyli oschłość serca, jak to celnie ujął geniusz wojny?

To dlatego – przed laty – Jezus zstąpił w naszą codzienność, aby swoją Miłością przebić się przez skorupę oschłości do naszych serc, nie wyłączając największych grzeszników! Bo Jezus nikogo nie chce utracić!

Dobrego dnia! – życzy ks. Stefan Czermiński.


© Ruch Rodzin Nazaretańskich - Archidiecezja Katowicka


DMC Firewall is a Joomla Security extension!